Wzmacniacz lampowy na PCL86
Wzmacniacz lampowy na PCL86
2 marca, 2016 Możliwość komentowania Wzmacniacz lampowy na PCL86 została wyłączonaJest to moja druga, własna konstrukcja lampowa. Powstała po buforze typu „prosiaczek” zrealizowanym na lampie E88CC. Bufor ten, moim zdaniem, nie wnosił kompletnie nic do toru audio, dlatego przy nadarzającej się okazji postanowiłem zbudować coś pracującego przy wyższych napięciach i być może uzyskać ten miękko zniekształcony lampowy dźwięk. Układ niemalże klasyczny, bazuje na konstrukcji AVT-455, przy czym został lekko zmodyfikowany, szczególnie jeśli chodzi i sprzężenie zwrotne (bez regulacji) zasilanie żarzenia lamp. Dodatkowo układ otrzymał tzw. kontur, czyli fizjologiczną regulację barwy dźwięku.
Całość została zmontowana w obudowie od napędu CD w technice montażu przestrzennego. Elementami mocującymi są podstawki lamp i przykręcone do obudowy izolowanymi obejmami kondensatory filtra zasilacza.
Wzmacniacz został wyposażony w układ opóźnionego włączania napięcia anodowego (prosty układ opóźniający na tranzystorze i przekaźniku) podający je dopiero po rozgrzaniu lamp. Zastosowałem żarzenie lamp stabilizowanym prądem stałym (każda lampa niezależne stabilizowanie na LM317) głównie dlatego, że transformator który zamierzałem zastosować nie posiadał odpowiedniego uzwojenia. Troszkę również, dmuchając na zimne, z obawy o rezystancję zimnych włókien i trwałość lamp. Obudowa została wykończona drewnem bukowym (potwornie twarde i trudne w obróbce). Posiada też z przodu (niewidoczne na zdjęciach) toczone, grube, metalowe stopki. Tył opiera się na drewnianych boczkach.
Tylna część obudowy została wykonana z siatki ochronnej na głośniki kolumn estradowych. Po zakupie dużej średnicy da się wyciąć spory kawałek ładnie się prezentującej, prostej siatki. Otworki pasują idealnie pod gniazda RCA oraz gniazda złącz typu banan. Osłony transformatorów głośnikowych to – chyba nikt nie zgadnie 🙂 – przecięte szlifierką kątową mniej więcej w połowie wysokości, tanie kubki do herbaty ze stali nierdzewnej dostępne w marketach.
Jako transformator zasilający wykorzystałem stary, leżący w szafce transformator od nieznanego lampowego radia, zalany woskiem. Transformator oczyściłem, dowinąłem uzwojenie dla opóźnionego startu i całość zatopiłem w lakierze elektroizolacyjnym. Transformator silnie się nagrzewa, dlatego nie było możliwe umieszczenie go w obudowie zamkniętej, a montowanie wentylatora w urządzeniu lampowym,moim zdaniem, nie pasuje.
Transformatory głośnikowe nawijałem sam, ale na chwilę obecną nie jestem w stanie odnaleźć notatek. Zamiast tego udostępniam skan książki z której korzystałem podczas obliczeń tych transformatorów. Niestety nie znam nazwy pozycji ani nazwiska autora.
Transformatory zostały zalane lakierem izolacyjnym na zimno. Na poniższej fotografii widać też rezystor zabezpieczenia przed przepięciami w momencie przypadkowego odłączenia głośników. Dołożyłem go po tym jak kiedyś podczas pomiarów zginął tragicznie mój multimetr i z ostatecznej konstrukcji nie usuwałem go.
W podsumowaniu wypada napisać coś o walorach użytkowych i dźwięku. Użytkowo jest dość słabo: ponad minutę trzeba czekać na włączenie, konstrukcja mocno się nagrzewa, spory i stały pobór prądu oraz mała moc wyjściowa – to oczywiście minusy. Czy słychać „lampowość” – zdecydowanie tak. Mała moc w warunkach mieszkania w bloku też zbytnio nie przeszkadza, zwłaszcza, że te 2 może 3W uzyskane z tego wzmacniacza brzmią na prawdę potężnie. Żarzące się po ciemku lampy dodają całości sporo uroku. Na poniższej fotografii widać świecące lampy podczas pierwszego uruchomienia układu (zastosowałem bardzo długi czas naświetlania, w rzeczywistości nie widać fioletowej poświaty).